czwartek, 11 kwietnia 2013

Czy możesz założyć swój ślubny garnitur?


















Ładnych kilkanaście lat temu przy okazji ślubu ze swoją pierwszą żoną kupiłem elegancki garnitur  o frakowym kroju. Jak to bardzo często w takiej sytuacji bywa szybko z niego „wyrosłem”.

Wisiał sobie w szafie i rzadko na niego zwracałem uwagę, bo był na tyle wytworny, że w praktyce nie było okazji by próbować go założyć.

Przymierzałem go co prawda w tym czasie raz czy drugi, ale wbicie się w niego to było marzenie ściętej głowy. Żonaci faceci znają to zjawisko z autopsji, a nie żonaci poznają krótko po zmianie stanu cywilnego.

Babki zresztą też to często mają, tyle że rzadko kiedy w szafie pozostaje im ślubna suknia
.
A facetowi wisi na wieszaku taki wyrzut sumienia.


Ostatnio ponieważ zbliża mi się uroczystość na tyle poważna, że mogę się ubrać w taki dość rzadko używany strój sięgnąłem po niego i przymierzyłem.

Przy pełnym moim zaskoczeniu okazało się, że nie tylko mogę się w nim spokojnie dopiąć ale także nieźle na mnie leży.

A czy Ty także mógłbyś dzisiaj założyć swój ślubny garnitur?

Okazało się, że w moim przypadku odkwaszenie organizmu, jego "komórkowe" zasilenie i zaledwie kilkuminutowe ćwiczenia wykonywane w miarę regularnie nie tylko pozwoliły mi schudnąć ale również odzyskać sylwetkę.

Przy odchudzaniu się, szczególnie wyłącznie za pomocą diety często okazuje się, że (przy sporym wysiłku i samokontroli) co prawda straciliśmy nieco „ciała” ale nie w tym miejscu w którym najbardziej byśmy chcieli.

Pozostają nam miejsca co prawda szczuplejsze ale jednak trochę nas kompromitujące jako pozostałości po zapasach z lepszych czasów.

Jedynym sposobem żeby to zmienić pozostają ćwiczenia. Szukamy więc w internecie i tygodnikach odpowiednich ćwiczeń i znajdujemy porady w stylu „Jak w miesiąc zgubić brzuch* / mieć talię osy* ćwicząc codziennie po pół godziny”.
*niepotrzebne skreślić

Ćwiczymy więc codziennie zalecane figury i po tygodniu mamy już dosyć, co wytrwalsze osoby dociągają do końca tych zapowiedzianych czterech tygodni i widzą, że co prawda w jednym miejscu jest trochę lepiej ale w drugim nic się nie zmieniło.

I znowu motywację diabli wzięli. A przecież lato tuż, tuż.

Dlatego ja stanowczo wolę odchudzanie poprzez wyregulowanie równowagi organizmu i ruch a nie wyłącznie dietę.

Można normalnie jeść - wystarczy tylko trochę zracjonalizować skład posiłków, dzięki temu nastrój ma się znacznie lepszy niż przy ograniczaniu jedzenia poprzez diety, trening zaś podnosi nam poziom serotoniny i świat staje się zaraz bardziej przyjaznym dla nas miejscem.

Ważne jest także, że do w miarę regularnego ale umiarkowanie długiego wysiłku łatwiej się jest przyzwyczaić i zacząć go traktować w sposób naturalny.

A po krótkim czasie zauważamy, że  jest nam nie tylko lżej, ale także wyglądamy lepiej.


















Dawid przed ślubem i kilka lat po ślubie 
(nie żebym był zaraz przeciwny instytucji małżeństwa)

Norbert

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz