Ładnych kilkanaście lat temu przy okazji ślubu ze swoją pierwszą
żoną kupiłem elegancki garnitur o frakowym
kroju. Jak to bardzo często w takiej
sytuacji bywa szybko z niego „wyrosłem”.
Wisiał sobie w szafie i rzadko na niego zwracałem uwagę, bo był na tyle wytworny, że w praktyce nie było okazji by próbować go
założyć.
Przymierzałem go co prawda w tym czasie raz czy drugi, ale wbicie
się w niego to było marzenie ściętej głowy. Żonaci faceci znają to zjawisko z
autopsji, a nie żonaci poznają krótko po zmianie stanu cywilnego.
Babki zresztą też to często mają, tyle że rzadko kiedy w
szafie pozostaje im ślubna suknia
.
A facetowi wisi na wieszaku taki wyrzut sumienia.